Ciężki czas dla mnie nastał. Po dwóch miesiącach praktycznie nicnierobienia nadszedł czas zaliczeń. Od początku grudnia miałam trzy kolokwia, oczywiście wszystkie zaliczone :). Dziś kolejne dwa i jedno zaliczyłam, o drugim dowiem się za tydzień, ale jestem dobrej myśli. Jutro prezentacja o zawale serca, na której myśl dostaję palpitacji tego narządu. Do tego z koleżanką mówimy wieczorem jako ostatnie i nie wiadomo czy w ogóle ktoś na nasze zajęcia przyjdzie. Oprócz wykładowcy rzecz jasna. W przyszłym tygodniu jeszcze trzy najgorsze kolosy i do domku :).
Wpadłam na pomysł co do prezentów, kupiłam kartki świąteczne, pochodziłam z koleżanką po Auchan między półkami z zabawkami i powspominałyśmy dziecięce lata. Jeszcze trzeba zrobić świąteczne porządki i można pakować manatki.
A ja muszę zaliczyć WSZYSTKO na koniec stycznia / początek lutego O.o
OdpowiedzUsuń