czwartek, 15 sierpnia 2013

Wakacje maturzysty

Pierwsze studia, pierwsze mieszkanie, pierwsza wyprowadzka. Mnóstwo dokumentów, pilnowania terminów, jeżdżenia i załatwiania. Od tego wszystkiego może zakręcić się w głowie. Kto studiuje to wie. A kto nie wie, to jest szczęśliwy;).

Wakacje zawsze kojarzyły mi się z beztroską i błogim nicnierobieniem, dlatego nie mogłam się doczekać tegorocznych, najdłuższych w życiu. Niestety rzeczywistość jest brutalna i dość szybko sprowadziła mnie na ziemię. Chyba najluźniejszym miesiącem był czerwiec i tylko wtedy udało mi się zrealizować część wakacyjnego planu, czyli czytanie książek. Na początku lipca dowiedziałam się, że dostałam się na studia w dwóch miastach, więc trzeba było załatwić sprawę z papierami. Cóż prostszego wydrukować i zawieźć. Niestety u mnie nie może być normalnie i akurat w tym czasie moja drukarka odmówiła posłuszeństwa, więc żeby wydrukować i skompletować wymagane dokumenty, trochę musiałam pokombinować. Z zawiezieniem też nie taka łatwa sprawa, bo obydwie uczelnie dały dwa dni na złożenie, w tym samym czasie. Stres, czy zdążę dojechać zanim zamkną dziekanat, czy nie zdążę. Następnie było załatwianie lekarza medycyny pracy, u mnie ciągnęło się przez trzy dni, bo jak wcześniej wspomniałam u mnie normalnie być nie może;). Na dostarczenie zaświadczenia też był określony czas, tak że po raz kolejny musiałam jechać.  Potem szukanie mieszkania. Dzień w dzień, po kilka godzin przez trzy tygodnie, przeglądanie stron z ofertami. W tym czasie dowiedziałam się jak łatwo dać się oszukać agencjom nieruchomości i wcale nie tak łatwo znaleźć mieszkanie. W końcu udało się i kamień spadł mi z serca, bo już martwiłam się, że pod mostem przyjdzie mi mieszkać. W tej sprawie do Warszawy jeździłam dwa razy: najpierw obejrzeć mieszkanie,  potem podpisać umowę.  Pod koniec sierpnia czeka mnie kolejna wycieczka z ostatnim już dokumentem. W sumie przed właściwym wyjazdem, w moim przypadku, trzeba odwiedzić stolicę pięć razy. A przecież nie samymi studiami człowiek żyje i inne sprawy ma do załatwienia. Może ja jestem kiepsko zorganizowana, może można to było wszystko sprawniej załatwić - nie wiem. Teraz mam chwilę oddechu, a we wrześniu znów zamieszanie, bo trzeba będzie szykować się do wyjazdu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz