piątek, 6 września 2013

W powietrzu czuję, czegoś mi brakuje

Budzę się. Jest błoga cisza. Nikogo nie ma w domu oprócz mnie i psa. Patrzę  na zegarek, jest godzina 9:13. Coś mi nie pasuje. Wstaję, myję się, robię sobie śniadanie, przeskakuję przez 50 kanałów - nie ma co oglądać - wyłączam. Wyprowadzam psa, tzn próbuję wyprowadzić, bo uparciuch nie chce iść. Snuję się więc po domu od okna do okna. Ewidentnie jest coś nie tak. Biorę się za naczynia, kilkanaście minut i kuchnia lśni. Może jeszcze odkurzę? Nie, jutro sobota, się odkurzy. Odpalam kompa - facebook, blogi, besty, demotywatory. Nadal coś mi nie pasuje. Siedzę przed ekranem i myślę. Patrzę - jest godzina 12:52, 6 września 2013 r. Tak, 6 września. A ja siedzę w domu. Już wiem, co jest nie tak. Brakuje mi szkoły. Niebywałe, ale to prawda. Przez ostatnie 12 lat o tej porze, z większymi lub mniejszymi chęciami, siedziałam w szkolnej ławce. Dziś siedzę przed kompem i się nudzę. I kiedy wiem, że już nigdy nie pojawię się w moim liceum jako uczennica, nagle naszła mnie ochota na rozwiązanie jakiegoś zadania z matmy na tablicy. Z chęcią też spotkałabym się z ludźmi z klasy, nauczycielami, panią ze sklepiku. Mogłabym się nawet postresować przed jakimś sprawdzianem. I chociaż za miesiąc wróci nauka, wczesne wstawanie, to już nie będzie to samo.

1 komentarz:

  1. To samo uczucie dręczy mnie od poniedziałku!
    A nawet na rozpoczęciu byłam ;)
    Przyjdzie i na nas czas... w październiku! Kompletnie sobie tego nie wyobrażam...

    OdpowiedzUsuń